by srebrne nici snów wypłoszyć
muskasz mnie lekko delikatnie
gdy się przebudzam patrzysz w oczy
mrok przykrył kilka spojrzeń tęsknych
a jednak wciąż w ciemności słyszę
wzrok pełen prośby i bezwzględny
nocny maraton twoich życzeń
za oknem gwiazdy kreśli ciemność
a od gorąca pościel blednie
nieustępliwie i z potrzebą
zerkasz i czekasz aż ulegnę
źrenice już uspokojone
potrafią dostrzec psią sylwetkę
poczekaj tylko się ubiorę
a pies go trącał chodź już wreszcie