Deszczem śpiewam
W morza lasów zielonych
babim latem tonę
W wietrze
Widząc muzyki
błyszczący szlak
Nie ma pojedynczych nut;
rozsypane w noc
Porywają duszę w tan
z księżyców srebrnymi pląsami
nieba powłóczystej szaty
Jutro zginie barwa ósma
poświatom gubiąc krok
a ja się zapadnę
w cieni teatr
podpalonych lontów szeptem
i rozprysnę w sztucznym świecie..