Równo odmierza stracone chwile
Kopiec przyjmuje znajomy kształt
Sam sobie sypię mogiłę
Grząznę w lepiance godzin i lat
Dłonie kurczowo zaciskam w pięsci
Najwęższą znajdzie szczelinę piach
Zegar ostentacyjnie chrzęści
Patrzę jak rzednie sypka gruda
Formuje non stop piaskowy funerał
Łza bezsilności przyspiesza budowę
Wiąże materiał
Umieram