Jest absolutnie beznadziejny i obciachowy!
Po co w ogóle są walentynki??
Co szczególnego jest 14 lutego?
To "święto" obchodzone jest tylko po to aby ludzie, którzy nie mają szczęścia w miłości przez cały dzień czuli się jak idioci.
Siedzie w ukryciu, niedopuszczalne, ale przecież muszę. Na zewnątrz jest nie do zniesienia, faceci z kwiatami, misiami i innymi bzdetami.
Pytam, po co? Jaki to ma sens żeby dawać swoim dziewczynom ten niepotrzebny chłam, który potem zagraca pokój.
Rok temu złamałam swoją zasadę przymusowej izolacji, żeby poprawić sobie humor małymi zakupami. Wyjście z domu tylko pogorszyło sprawę.
Jechałam tramwajem z całą masą przyklejonych do siebie osób, zaślinionych jak niemowlaki aż mnie mdliło.
Weszłam do swojego ukochanego sklepu, ubranego w serduszka (sic) i myślałam że puszcze pawia na środku, lub co gorsza na wiosenną kolekcję.
Wróciłam do domu nie kupując niczego, ale z butelką wódki zawiniętą w czerwony papier.
Wieczorem opiłyśmy się romantycznie ze współlokatorką. Zresztą jak co roku z tej okazji.
Ona podobnie jak ja 14-tego lutego wyznaje zasadę:"kto żywy niech się schowa".
Jednomyślnie zgadzamy, że zostać przyłapane w walentynki na mieście same, lub (co niedomyślenia) we dwie to totalny obciach.
Wolimy ustawić niepozorny opis na gg, niech nikt sobie nie myśli że nie mamy z kim spędzić dnia w którym cały świat świętuje zdolność do kochania innej osoby i obnosi się z tym niczym David Beckham ze swoją skarpetką w majtkach.
* Mały fragment czegoś większego, z dedykacją dla wszystkich tych, którzy kochają lub nienawidzą dnia heretyków i chorych psychicznie, zwanego przez masy WALENTYNKAMI :))