jak sopel co wisi nad drzwiami
w mroźny dzień kąsa twoją skórę
powiewem śmierci
słyszysz echo nie ma powrotu
to co było śmieszne
jest jak włócznia która rozdziera
serce bezbronnej istoty
słyszysz echo łzy płyną
to nie łzy
to twoje myśli rozpadają się głucho o posadzkę
śmierć wbiła swój ostatni gwóźdź
wiara
mocnym daje przeżyć