kiedy patrzyłeś w mrok
drzewa szumiały uparcie
tylko to pamiętam
bo kiedy podszedłeś bałam się
czując twoją zmienność
tak mi obcą i odległą
chciałam się sprzeciwić
podbiec i pocałować
lecz coś mnie powstrzymywało
nie wiem, czy to była naiwność
czy może rozsądek
brakuje mi wspólnych chwil
i ciepła dłoni, ich siły
zapatrzona jestem w ciebie
jak w obrazek, taki inny
bo namalowany słowami
-nie czynami, jak to zwykle bywa