fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

Lady Ann

Dołączył:2010-11-13 16:50:28

Miasto:Kraków

Wiek:74

zainteresowania

Wciąż szukam siebie, ale jedno wiem na pewno, byłabym martwa bez pisania. Moje wiersze to moje emocje, a proza to osobowość.

kilka słów o mnie

Neurotyczka w pełnym tego słowa znaczeniu, odrobinę chimeryczna i nieziemsko fatalistyczna. A ostatnio odkryłam nawet, że z patosem mi do twarzy. Jestem Lady Ann Drama Queen :)

statystyki utworu

Średnia ocen: 1

Głosów: 3

Komentarzy: 4

statistics
A A A

1

Dzień z Życia 2/4 Pani Wodautwór dnia

Autor:Lady Annkomentarz Kategoria:PROZA Dodano:2011-02-26 04:01:23Czytano:1558 razy
Głosów: 3
PANI WODA


Było słoneczne przedpołudnie w czerwcu 1982 r, kiedy dwudziestoośmioletnia Eliza Woda siedziała w kuchni nad stertą rozrzuconych kartek.
Jej brązowe włosy niedbale zwinięte były w kok, poszarzałą ze zmęczenia twarz delikatnie oświetlało słońce przysparzając zmarszczek wokół piwnych oczu. Było już po 11 a ona wciąż tkwiła w spranej czerwonej pidżamie w białe grochy. Przypominała raczej kobietę w średnim wieku, a nie dość jeszcze młodą by być piękną dwudziestolatkę.

W stylowym, wysokim krześle umieszczonym przy tym samym stole siedziała półroczna dziewczynka o ciemnych kędziorkach i wielkich, błękitnych jak niebo oczach. Eliza często szukała w nich odpowiedzi, wskazówek, lecz na próżno. Dziewczynka słodko dokazywała niczym mała księżniczka na swoim dębowym tronie, rozrzucając tony kukurydzianych chrupek.
To był ich rytuał, każdego dnia gdy Pan X wychodził do pracy, zasiadały przy należącym niegdyś do angielskiej arystokracji stole.
Ich dzień rozpoczynał się około 6, kiedy mała księżniczka domagała się śniadania. Pomoc domowa przychodziła dopiero około 10, więc Eliza sama musiała nakarmić małą. Nie można powiedzieć, że robiła to niechętnie, kochała córkę od momentu gdy dowiedziała się o ciąży. Macierzyństwo, jednak okazało się dla niej wielkim rozczarowaniem zaraz po małżeństwie.

4 lata wcześniej Pani Woda wydała swoją pierwszą powieść, która została okrzyknięta przełomowym dziełem, a ona sama odkryciem literackim. Dwudziestoczteroletnia wówczas Eliza z małej miejscowości pod Krakowem trafiła w wir intelektualnych imprez. Zapraszana do teatru, opery i na wystawne przyjęcia, cieszyła się sławą dobrze rokującej młodej literatki. Podczas jednego z tych wydarzeń, pełnego ważnych osobistości poznała 6 lat starszego Pana X, który zauroczony wdziękiem i inteligencją Elizy w dwa miesiące wystarał się o jej rękę.

Pisarka pochodziła z biednej aczkolwiek porządnej rodziny, jej ojciec był rolnikiem a matka po której nasza bohaterka odziedziczyła miłość do literatury bibliotekarką w małym, przyszkolnym składziku książek. Ludzie prości, ale bardzo się kochający wychowali córkę na miłą i opanowaną istotę, która przejęła po nich ideały życia rodzinnego.

Wielka miłość państwa Woda przeminęła z podmuchem wiatru codzienności. Pan X był dobrze prosperującym biznesmenem, zapewnił zonie godziwy dom oraz mnóstwo samotnych nocy. Eliza liczyła na sielankę i błogie życie o którym lubiła pisać, jednak rzadkie wizyty męża w domu sprawiały że jej blask mijał z każdym ciemnym dniem. Wolny czas usiłowała poświęcić na pisanie, jednak kolejna powieść nie przyniosła spodziewanego sukcesu. Może pisanie o małżeństwie, które zawisło gdzieś nad jej głowom nie było wystarczającym pomysłem na bestseller, a już na pewno nie było tym co chciałyby czytać żony jej czasów.

Gdy przyszła na świat mała księżniczka wszystko miało się zmienić. Pan X obiecał więcej czasu poświęcać rodzinie, a macierzyństwo miało zaspokoić pustkę jej kobiecej egzystencji. Tak się nie stało, nie spędzali dni na pieszczotach i zabawie z córką. Pan X miał dużo pracy, co Eliza starała się rozumieć, ale posiadanie dziecka nie było tym czego oczekiwała. Czuła że jest beznadziejną matką. Malutka dużo płakała co przysparzało dodatkowy powód do nerwów męża, brak sił i przestrzeni na zebranie myśli Elizy. Wiedziała już w tedy, że jej jedyną życiową pociechą jest pisanie, nie miała wyrzutów że oddaje dziecko w ręce niani podczas gdy sama spędza czas na poszukiwaniu weny czy pisaniu. Musiała stworzyć kolejny bestseller, musiała jeszcze raz pokazać światu że jest coś warta. Po prostu musiała odzyskać zwiewność myśli i dawną Elizę.

Koło godziny 7 wstawał Pan X, Eliza jako wzorowa żona z dzieckiem na ręku serwowała mu zdrowe warzywne śniadanie oraz kubek mleka. Gdy całował ją miło na do widzenia i obiecywał szybki powrót wiedziała, że tak się nie stanie. Nie mówiła sobie tego w Prost jednak była pewna, że nawet gdyby była taka możliwość nie śpieszył by się do domu. Świadczyły o tym białe koszule rzucane co wieczór koło łóżka, jakby tylko po to by sprawdzić czy zostały w niej jakieś ludzkie uczucia, upewnić się czy jest człowiekiem czy tylko monstrum w skórze żony z której duch już dawno uleciał. A każda z tych koszul pachniała innymi damskimi perfumami i była poplamiona innym odcieniem czerwieni w sztyfcie.
Eliza nie robiła mężowi awantur, została wychowana na posłuszną żonę, nie chciała sprawiać mu tym przykrości, a może po prostu nie dopuszczała do siebie myśli że jej starszy o 6 lat małżonek jest wciąż na tyle atrakcyjny by podobać się innym kobietom podczas gdy ona, jego młoda jeszcze żona siedzi w domu przysypana kurzem, z dzieckiem na ręku, pośród stert zmiażdżonych w kulki kartek papieru. Wyobrażała sobie czasem, że jej własne spisane myśli staną się jej grobem, przyduszą ją i pokryją niczym słoneczniki na polu ojca. Odganiała szybko od siebie tę myśl przytulając bliżej dziecko. Bała się, że mała w końcu wyczuje strach i szaleństwo matki, a potem ucieknie od niej i zostawi samą jak mąż.

Zaraz po tym porannym ceremoniale zasiadały do stołu. Eliza pisała, kreśliła i gniotła kartki na ile zezwalała na to księżniczka, której szybko nudziło się zaśmiecanie pomieszczenia chrupkami i domagała się uwagi matki wrzeszcząc wniebogłosy. Eliza wyciągała małą z krzesła czując wyrzuty, że nie potrafi robić tego z większym entuzjazmem. Usiłowała zabawić, uspokoić córkę by ta dała jej jeszcze trochę popracować. Nim księżniczka skończyła miesiąc Eliza zdała sobie sprawę, że najbardziej odpowiada jej gdy mała śpi, wtedy błoga cisza uspokaja jej nerwy i pozwala pracować. Teraz jednak dziewczynce w głowie były psoty, nie sen. Matka zaniosła ją do piwnicznej kuchni, w której starsza kobieta skrobała ziemniaki do obiadu.

Pani Klępa była to kobieta po sześćdziesiątce, a jednak pełna sił życiowych i witalnych. Wydawała się młodsza duchem od swojej pani. Doświadczona życiem staruszka, jej małżonek zmarł podczas wojny, a synów wybiła jakaś dziwna choroba której nazwy nawet Pani Klępa nie potrafiła wymówić. Eliza często zastanawiała się jak ona to robi, jak mogła być tak nieczuła by przejść do codzienności po takiej traumie życiowej, a na dodatek być tak pogodną i życzliwą osobą. Podczas kiedy ona młoda, jeszcze dość przystojna nie może sobie poradzić z własnym światem tylko dla tego, że ją zaskoczył.

Położyła księżniczkę w kojcu umoszczonym na środku pomieszczenia, wśród satynowych poduszek, a jej oczy zalśniły na widok opiekunki jak dwa małe słoneczka. Eliza czuła złość i zazdrość, nie znosiła przez to starszej kobiety, którą jak myślała jej dziecko kochało bardziej niż nią samą. Pani Klępa na widok małej tylko westchnęła, myśląc o obiedzie który musiała ugotować, o posprzątaniu kuchni z rozrzuconych chrupek, odkurzeniu domu, zasłaniu łóżek i wielu innych czynnościach na które jej pani nie zważała mając na głowie bazgranie piórem po kartkach które i tak w większości wyrzucała. Pani Klępa nie rozumiała takiego marnotrawstwa i lenistwa młodej kobiety, a do tego tak małe zainteresowanie własnym dzieckiem, sprawiało że miała ochotę potępić Elizę. Żal jej jednak było młodej kobiety, zagubionej we własnym umyśle, uwięzionej w pięknym domu.
Eliza nigdzie nie bywała jeżeli nie musiała. Sława pisarki minęła, więc zaproszenia nie docierały zbyt często pod jej drzwi, mąż też prawie nigdzie jej nie zabierał. Pani Klępa sama robiła zakupy, woląc by Eliza nie słyszała plotek na temat Pana X i innych kobiet. Zdawała sobie sprawę, że wiedza ta mogłoby znacznie obciążyć wrażliwość jej pani.

Pozbywszy się dziecka Eliza pisała w kuchni, a raczej rozrzucała gałganki. Pomieszczenie wyglądało jak po przejściu śnieżnej nawałnicy, było brudne. Bałagan ją irytował, ale starała się nie zwracać na niego uwagi. Miała pomysł, wiedziała jak dokończyć rozdział, brakowało tylko paru słów które ułożą się w łańcuszek żyjących w symbiozie zwrotów winszujących zakończenie wątku.
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


Lady Ann a

(16:28:15, 26.02.2011)

Możecie sobie poużywać ;) Doceniam wasze oceny, a zwłaszcza te negatywne, więc śmiało! Proszę tylko o uzasadnienia żebym wiedziała co na końcu poprawić. A więc do dzieła ;p
ps. na ortografię też polecam zwrócić uwagę, jestem dyslektyczką co w sytuacji jak ta bywa żenujące.

Avrilianna c

(18:11:48, 26.02.2011)

Jestem pod szczeym wrażniem. Serio. Nie spodziewałam się tego po tobie Lady Ann...:) Na samym początku pomyślałam: znowóż jakiś gniot, ale co mi tam, przeczytam. No i właśnie to przed chwilką zrobiłam. Zdanie po zdaniu, byłam co raz bardziej ciekawa co będzie dalej. Chciałabym przeczytać tą prozę na papierze...! Jeszcze raz <szacun> Zwłaszcza, że główna bohaterka ma na imie Eliza...:)

Lady Ann a

(18:25:26, 26.02.2011)

Dzięki za uznanie Av :)"jakiś gniot"- zabrzmiało to niepokojąco, aczkolwiek to kolejny powód do tego bym przyjrzała się swoim poprzednim gniotkom ;p

Avrilianna c

(18:29:37, 26.02.2011)

nie nie! chodzi o to że jak widzę dużą ilość to mi nie dobrze, ale tylko na poczatku..!:)

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją