w tej prozaicznej czynności
szkicowanej węglem niedbale
przez Boga samego przed latem
jest prostota której nie nazwę
bo jak mam nadawać imiona
ja malutki robaczek
poślubiony swej ziemi
tak śmieszny
jak od śmiechu trzepoczą
skrzydełka twych ramion
kręte drogi do tej chwili
wieczorną popijam herbatą
na serdecznym palcu
spoczął mi wszechświat
i co że robak?
skoro wzbił się w niebo