na złość prognozie
zabłysła najbliższa
z gwiazd
spłynęła z wysokości
ogrzewając wyziębione
od wielu miesięcy
ciało
smętna historia
wróciła na półkę
a spocone gumiaki
utknęły w kącie
bose stopy pobiegły na
najwyższe ze wzgórz
ciesząc się dotykiem
najmniejszego źdźbła
trawy
ostrożnie stąpając
po śliskiej krawędzi
z pełną satysfakcją
rzuciłam się ze szczytu
nie czułam strachu
wiedziałam że nie spadnę
poszybowałam wyżej
niż w marzeniach
choć silny wiatr
ciągle jeszcze łamał
mi skrzydła
poczułam zew świeżości
i siłę adrenaliny
choć nie był to skok
na bungy
byłam bezpieczna
wiedziałam że deszczowa pora
przeminęła
tak bardzo Kocham być sobą!