jak na skazanie idzie śmiało
Zastanawia go stan rzeczy
nie boi się zawalczyć o swoje
Przechodzi z kadr sceny
zapatrzony w innych śmiałków
Strzelają na oślep jak nigdy
krzycząc coś o wierze
Nie widoczny skarb ukryty
gdzieś w jego sercu, pęka
Pamięć nie daje zapomnieć
o miłości tak wolnej
i nie zależnej od niczego
Uśmiechem bladym wita dzień szary
zostawia pamiętniki wszelkiego typu
W głowie ma zamęt
idzie przed siebie, tak jak wcześniej
lecz wie jak i gdzie zapominać