czai się i czeka na mnie
czarnym szalem zakrywam twarz
naiwna, wierząc że nie pozna
nocami budzę się z krzykiem
potem na czole
zastanawiam się godzinami
jak to możliwe, aż tak się bać
do przyjaciół nie podejdę
rodzinne wspomnienia zamażę
skrzydłami hebanowymi ciało ochronię
pójdę przed siebie i pokonam
życie nie znane mi
ile można liczyć łzy?
nic nie warte słowa i szepty
zamieść pod stary dywan
podnosić złości do zenitu
spotkać się twarzą twarz
z Tobą, ciemna zjawo
powiedzieć prawdę
"Znam cię jak samą siebie"
świszczący głos odpowie
"Jestem twoim cieniem"
jak nic nie warta Ja
zaśmieję się i popatrzę
jak ciepło słoneczne wynurza się
i ciepłym szeptem witasz inność