idę na spacer, taki długi i cichy
wiatr szepcze pełne zrozumienia słowa
czasami promienie słońca
dotykiem pocieszają policzki
świergot ptaków głuchą ciszę wypełnia
uśmiechem witam osobowość już dojrzałą
okulary przeżółkłe pokazują lodowego
koloru oczu ciepłych starca
już cieszę się i zapominam o rzeczywistości
z chmur krople deszczu lecą
i pojawiają się oni zakochani jak nigdy
nawet ich nie znam
a już nienawidzę