Zagubiona spadałam na dno ...
Złapałeś mnie wtedy w swe sidła ...
To Ty obciąłeś mi skrzydła...
Rozbiłeś mnie jak szklaną kule ...
Raniłeś boleśnie i świadomie ....
Robiłeś wiele gdyż miałeś nadzieje ....
Byłeś zawsze gdy czułeś że będzie niebezpiecznie
Czuwałeś za dnia i sprawdzałeś pod osłoną nocy ...
Wtedy nie chciałeś mnie stracić mówiły to twoje oczy
A teraz gdy już mnie posklejałeś
Gdy na swój sposób o mnie zadbałeś
W siłę przyodziałeś
Teraz gdy walkę wygrałeś
Wolność mi nakazałeś
Teraz gdy wiesz że polecę tylko w górę
W chwilach grozy zaatakuje pazurem
Teraz gdy mam siłę by być by po prostu żyć
teraz gdy głęboko w sercu schowałam wspomnienia
teraz gdy szukam twego spojrzenia ...
Ciebie przy mnie nie ma