niczym mgła oswojona
krążą bez opamiętania
narodzenia nie czułam
tylko wyobraźnią tworzyłam
zasnuta w inności
matka i ojciec
miejsca swojego nie znają
płaczą alkoholem
jakby ze strachu
przed codziennością
ona i on
ja i oni
zasnąć się boję jak nigdy
nie chcę widzieć jej twarzy
on kiedy płacze zasłuchuję się
próbuję zrozumieć
jego ciągłe narzekanie
muszę być silna
ale czemu Ja?
czy naprawdę oni nie mogą
mnie zastąpić?
chociaż raz...