Niczym wygrana na loterii
dająca złudne szczęście
Tak Ja odrzucam rozkosz w obawie…
Że cierpienie chce wkraść się w mój świat.
Zamknięty w sobie odkąd tylko pamiętam
Wyrzucam klucz do swego Ja
W sercu mym tak cicho i spokojnie
Jak bym kamieniem był właśnie Ja…
Pod grubą skorupą ciężaru doświadczenia
Schowałam bagaż jaki dało mi życie.
Spoglądając na świat ze spokojem
Chcąc oszukać samego siebie.
Strach przeszywający wszystkie kończyny
Ciało niczym z waty się staje
Stać na nogach twardo muszę
By nikt nie odkrył jak jestem słaby
Pod płaszczem uśmiechu zagryzam zęby
W nadziei, że on wciąż mnie wysłucha
By dać mi wolę walki i chęci
Lecz tak trudno niekiedy odkryć
Wiarę w sobie.