rozchylający miękkie,
mięsiste usta.
Wzbił się w powietrze
owinął kłębkiem chmury,
deszcz spłukał z niego
całą plugawość.
Każdą cząstkę łakomie
spijałam
jak rosę z kwiatów
upijając się nieprzytomnie.
A kiedy znikł
umarła moja dusza
zamknięta w krypcie ciała.