mlaska pod stopami i smrodek ciut dusi.
Gdzieś na horyzoncie świeci się światełko,
a mnie, jasne prącie, kusy wejść tu skusił.
Kolejno zrzucałem płyty i karwasze,
żeby gołym ciałem postraszyć topielce.
Teraz się podpieram w negliżu pałaszem.
Coś mi się zaciera. Humor, albo serce.
I jeszcze próbują mnie szatanem straszyć,
podniecają rują i trują by wzruszyć.
Ratuj, melioracjo, poezji daj zażyć!
....................................................................
Tutaj z wielką gracją spadam coś osuszyć!