światła cień jak w zamglonym lesie
Biegnę odziana w suknie mroczną
liście wskazówki do ucha szepcą
W zamyślonym wspomnieniu widuję
całuny prześladujące mnie, kolejny raz
Zatrzepotały skrzydła hebanowe
poleciały do księżyca i zza niego wyłania się
Usta kształtne, oczy czarne, postać cała
uciekam jak oszalała przed nim
Nie mogę znieść myśli, że go kochałam
odwracam słowa i tak już nie istniejące
Potykam się o naiwność w kałuży krwi
me brąz włosy zasłaniają twarz
A ty wciąż mnie gonisz w tę piękną noc
kiedy chciałam odetchnąć, odpocząć
Usłyszałam słowa i krzyki, ale nie zatrzymuję się
chcę tylko jego miłości, której już nie ma
Wmawia mi, że jestem jedyna która kochała
ja go zmieniłam, to ja jemu siłę dawałam
A jak powiedz, będziesz mnie pożądał
kiedy pozostawię po sobie tylko wspomnienia?
Milczy zaklęty w słowa me ujęty i tylko zerka
głowę spuszcza odchodzi w nic nie wartą wieczność