rozpostarłam ręce by choć na chwilę
zatrzymać pomiędzy palcami twój zapach
Chłód trawy pod bosymi stopami
przypominał mi
o zieleni
Niebo znudzone błękitem
milczało w słońcu
Liściaste oczy drzew bezszelestnie patrzyły na mnie
Pod powiekami znów zagnieździł się ogień
Anioł stróż otoczył mnie troskliwie
swoimi skrzydłami
i szeptał do ucha modlitwy
Nie zrozumiał
że wieczność to za mało
by puścić cię w niepamięć .