Słowa straciły lepkość
Próbuję je zebrać i nie mogę
Nie chcą się skleić w strofy
Odmawiają nabrania sensu
Bo gorzki w smaku
Stania w rządku
Bo się nudzą
Migają mi przed oczyma i szczerzą złośliwie głoski
Kłócą się ze sobą które chce z którym stać
Więc je do siebie i do porządku przywołuję
Nie przychodzą to gonię za nimi z kawałkiem sznurka
I związuję mozolnie w pary trójki rzędy
Ale rozsypują się szybko te moje słowa
Siadam zmęczona w fotelu
Przeklinam słowa za nieposłuszeństwo
W końcu przychodzą trzy
Z miną bardzo poważną
Łypię na nie groźnie a nuż się przestraszą
Ale one mówią tylko:
"Nic na siłę".