by wymazać przestrzeń codzienności.
Zacząć budować wspomnienia na nowo,
wyzwolić się samotności.
Pragnąc pozbierać okruchy fortuny
rozbite na tysiące szkieł,
które ostre są jak naprężałe struny
i kaleczą ciało gdy ująć się je chce.
Chciwie chwytając aromy powietrza,
nie mogąc złapać tchu,
pozbierać mysli na nowo
i pogrążyć się w czarach snu.
Znów otworzyć zmorzone oczy by
patrzeć przez pryzmat nieograniczonej swobody,
spostrzegać jak się rzeczywistość toczy
i obserwować optymistyczną emisję życiowej pogody.