podawała im dłoń
zwierzali się z piekła
zostawiali podarki
z rozgrzanej ziemi
wędrowali karawaną
fontanną uczuć spalali siebie
ich skrzydła opadły
razem ze swą skazą
jak dwa palce z kaplicy
rozdzielone pęknięciem
nie będą razem
choć razem śpiewają
na pozór dla siebie