z misiem w rączkach
cóż może poradzić
na los parszywy?
Chciałabym jej pomóc
tak jak każdy każdemu
lecz ona się boi
takich jak ja (dorosłych?)
Oczy zapłakane przeciera
zerka z żalem za siebie
nie widzi Słońca i mnie
niepocieszona ucieka
Wołam ją krzyczę
z nerwów sama się szarpię
chcąc wyrwać z jej wspomnień
czerń i żale
Odchodzi całkiem inna
taka cicha spokojna?
aż trudno uwierzyć
znikam ze łzami szczęścia