udając poranny prysznic. czuję już deszcze<br />
wyrwane ze snu<br />
<br />
i nadal słyszę jak prowadzą mnie transowe<br />
gitary z wczoraj. przytłaczają martwe żurawie<br />
ale stal idealnie buduje nastrój chwili<br />
<br />
w tle basowe tło i rozładunek nieszczelnych<br />
kontenerów z pomarańczami.<br />
<br />
wdychajmy więc cytrusową bryzę made in brazil<br />
<br />
dzisiejsze śniadanie jest rześkie jak <br />
hamburskie powietrze