darłem na strzępy
obraz Twojej twarzy
krzycząc z bólu
Rachel!
stałaś przy oknie
wpatrzona
róże w słomianych kożuchach
modliły się
zwijając pąki
w drobne piąstki
mój głos
był dziś obcy
brzmiał jak szelest
starej słomy
otworzyłaś okno
szeroko na zimę
róże
z sąsiednich rzędów
właśnie łączyły się w pary
przy dźwiękach muzyki
urzeczona
zaprosiłaś do tańca
mnie akurat
i takie było
to nasze wesele