cały potargany w piżamie
pachniał jeszcze snem
gdy
splotłam nogi z jego nogami
wręczając mu swój skarb
jego bujne włosy zazwyczaj
jak rodzaj osobnego bytu
na czubku głowy brakowało
wszechobecnego prawa grawitacji
żółtawe gniazdo
w którym mogłaby zamieszkać
perkozia rodzina
czułam pory jego skóry
fakturę każdego zagięcia
na podłodze naszych stóp
leżała teraz niewinność
i dobrze jej tam