Moja luba i kochana,
Nie dam Ci chwili wytchnienia,
Od wieczora, aż do rana,
Najpierw będę Cię rozbierał,
Odsłaniając Twoje ciało,
Kryjąc je pocałunkami,
Których zawsze jest tak mało,
I nie wolno Ci się bronić,
Przed całusów tysiącami,
Tylko oddać się rozkoszy,
A ty popłyniesz sokami,
Ja spijając je powoli,
Wciąż całując ciało Twoje,
Nie uronię ani kropli,
W jedno zespolimy się dwoje,
I uśniemy w tym uścisku,
Spontanicznie z namiętnością,
I mocno w siebie wtuleni,
Nie przejmując się nagością.