wesołe mrugnięcia mkną w zasięgu dłoni
- czekają sposobu, by w swym maratonie
okruchy szczęśliwe chociaż raz dogonić.
muzyka spod palców płynie ponad czasem,
ponad zdarzeń ciągiem (tych niehołubionych),
ponad wszelki uzus, uznany porządek...
rytm i puls szaleńczo kołaczą się w skroniach.
a za oknem spokój - zwykłe zmiany aury.
plecie się pogody poplątana mapa.
migotania złudne, ten przymus pogoni..,
niczym wiatr co rządzi skrzydłami wiatraka.