obraz Świąt (czasu szmat).
Biesiadnicy za stołem, ksiądz młody.
Od frykasów drżał stół
i uginał się w pół.
Strumień wódki popłynął jak woda!
Z księdza ludzki był gość;
psu pod stół cisnął kość.
Za ten gest nawet pies go polubił.
Gęsto chwytał za szkło;
nawet nieźle mu szło!
Humanista... Tak do nas przemówił:
Niech nie pleni się zło!
Wznoszę toast ten, bo
gdzieś daleko dzieciaki głodują.
Pijmy więc, by ten świat
lepszy był, nie miał wad...
W końcu... flaszka niewiele kosztuje.