przełykam ślinę walcząc z pragnieniem
drażnią resztki odstawione na potem
przerywam zamyślenie
zroszone kropelką czoło wygładza napiętą skórę
obojętnie przyglądam się rybie
w akwarium jest mało miejsca
łapczywie łapiąc powietrze
nie pływa
zrobiłabym sztuczne oddychanie
taka mokra i śliska spadnie na podłogę
muszę trwać w przeznaczeniu
ukryte życie przemijającego czasu nie smakuje
tak jak wczorajsza pizza
odbija się zdechłym tuńczykiem
widzę zaczyna ruszać płetwami