Byłaś mi weną czynów mych
Byłaś jak rosa górskich łąk
Byłaś symbolem dobrych dni
Nieraz samotny niczym pies
Któremu umarł właśnie pan
Szedłem do Ciebie po to by
Wypić miłości słodki dzban
Pieściłaś mnie w dłoniach swych
Czułem gorących pieszczot toń
Chowałaś mnie w ramionach swych
Od Ciebie biła
Od Ciebie biła
Od Ciebie biła rozkoszy woń
Dziś nie pamiętam wiele z tego
Ty postarałaś o to się
Dzisiaj kochanka masz innego
Co razem z Tobą śmieje się
Śmiejcie się proszę to jest przywilej
Wszystkich zwycięzców nad przegranymi
Ja prawie płakać już przestałem
Ocieram łzy rękami swymi
Z przekrwionych oczu spływa łza
Z zastygłych warg tysiące słów
Czemu nie dałaś żadnych szans
Żebym Cię kochać
Żebym Cię kochać
Żebym Cię kochać trochę mógł
Ty nie uronisz żadnej łzy
Chociaż cierpienia widzisz dno
Śmiejesz się ciągle głośno tak
Jak śmiać się może tylko zło
Niemoc ogarnia ciało me
Które tak bardzo dobrze znasz
Znasz przecież kochaliśmy się
Nie jeden raz, nie jeden raz
Głupkiem nazwałaś co tu kryć
Moją osobę - niech to szlag
Może jam głupek lecz w oczach Twych
Głupkiem jest przecież
Głupkiem jest przecież
Głupkiem jest przecież cały świat
Miłości cienka czarna nić
Oplata chorą duszą mą
Od środka zaczynam powoli gnić
Ty jesteś trądem - chorobą mą
Byłaś mi muzą moich snów
Byłaś mi weną czynów mych
Byłaś jak rosa górskich łąk
Byłaś symbolem dobrych dni