miało tobą tętnić śmiać kochać
być całą gębą szczęśliwie
pierwsza strofa zmrużyła oko
nazwałam ją przewrotną
przeciągle gwizdnęła
do drugiej
popłynęła mętną chmurą
załamaniem aury
gwałtownie deszcz
zamieniłeś się wierszu w dreszcz
choć byłeś w garści
z paletą domniemanych szczęść
wyślizgujesz się
czytam zdumiona puentą
bezradna
samo życie wpisało się
w dżdżysty dzień