w swym wypiętrzeniu
lśniąc cicho podniebnie
górskie ustronia sycone szmaragdem
cichymi skrami
wpatrzone w obłoki.
Tuląc w swych dłoniach górskich barw oblicza
przechodzą w ciche
coraz cichsze szepty
kołysząc ducha w pieśni modlitewnej
śnią ciszy szumem
przykryte dywanem
W ciszę tą nagle z bezbrzeżną tęsknotą
śnieg w ostrym wichrze
trzepocze bławaty
dal bieli ścieli w chłodzie długich zmierzchów
lśniąc ucieleśnia
pierzaste zasłony
Pod gwiezdnym niebem
wewnątrz głosu ciszy
pulsują w głębi
wschodnimi barwami
tkwiąc w szacie zmiennej
na Golcowskiej ziemi
w śnione ku gwiazdom
rozbudzają echa........
Józef Tomoń