jak meble kurzem zmatowione.
nie wróci nic co już za nami.
kalendarz dawne szanse wchłonął.
nowy już czeka. cichy szelest
wśród kartek świeżo drukowanych.
pachną nieznanym dniem. tak wiele
rozdziałów jeszcze niespisanych.
podejrzeć! - kusi coś z uporem,
lecz perspektywa byłych losów
każe poczekać i ochłonąć.
mówi, że zerknąć tam nie sposób.
niejedno chciałoby się zmienić,
cofnąć wskazówkę, przetrzeć oczy.
wrócić do słów niepowiedzianych,
błędom sprzed lat do gardeł skoczyć.
tymczasem nowe fałsze gramy,
faule, porażki, mylne sądy.
wszystko na nowo zaczynamy.
choć kurz na nowo też osiądzie.
najgorsze chwile, to te które
zbudzą w nas wiedzę, że niestety
chcąc brać za bary własne sprawy
niechcący przysparzamy biedy
tym, których kochać nam pisane.
tym, których ranić nie chcieliśmy.
wtedy kalendarz jak przestroga,
że łza tej szkody nie oczyści.
XII 2010