na więdnącej blaszce
potrącany chłodem
ściszany w oddechu
spływał w mgle bezwolnej
w łupinę dębową
samotny liść dębu
z korony zwichrzonej
w wstrząsającym drżeniu
przed bliskością ziemi
ukradkiem przebłysku
wniknął w kształt miękkości
w której rozpieniony
głębią pnia hyzopu
barwił w sobie zieleń
kroplówkami rosy
------------------------------------
Józef Tomoń