Rzuciła okiem za okno i zniecierpliwiona pomyślała: gusła, beznadziejne gusła! W rękach wszystko... własnych i drugiej połowy. Szkoda tylko, że fryzura będzie chłonęła wilgoć. A miała być wybitnie trwała i zachwycająca. Idiotyczny deszcz właśnie dzisiaj od samego rana!
Potem trochę jasnych smug i nareszcie przed cywilnym słońce. I już nie odpłynęło. Dom weselny tonął w promieniach, kiedy dotarli od fotografa.
Włosy trzymały się jak trzeba. Ale kto zamknął wejściowe drzwi?! Słychać, jak kapela przygrywa gościom i jakby nikt nie czekał! Świadek zatrąbił klaksonem, ktoś otworzył boczne wejście. Bocznymi drzwiami zakłopotani przekroczyli próg.
- Zaczekajcie, bo chleb, sól, już zaraz..!
Czekali na rytuał. Jest! Chleb, sól i dwa kieliszki przewiązane wstążeczkami. Teraz za siebie w drobny mak na szczęście! Kieliszek Młodej odporny na stłuczenie. Jeszcze raz! Potoczył się na salę, gdzieś w okolice podestu dla zespołu, znikł z oczu. Szukało kilkanaście par rąk, tyle samo par oczu... Jeszcze ..! Po czwartym z wściekłością gryzącą się z białą sukienką... o ścianę..! Yes!!! Nareszcie! Trzeba walczyć, ale warto! Pieprzony niezniszczalny kieliszek!
Nadal słońce i ciepłe ławki przed budynkiem. Goście na papierosku i ploteczkach... Ciągle słońce, aż do zmierzchu. Może nie takie głupie te przesądy...
Potem mecz. Ktoś włączył TV na sali, no bo był i mistrzostwa były. Polska - Portugalia! Faceci ustawili krzesła, kobiety piły za stołami; co jakiś czas okrzyki i trochę nerwowo. Ale fryzura jak trzeba! I bez deszczu.
Wreszcie kapela od nowa gra. Kobiety znowu w piruetach, trochę bardziej zakręconych po tym babskim rozpijaniu weselnej wódki. Faceci z humorem, bo jakżeby inaczej, gdy nasi górą!!! I wypić było za co! I z przytupem..!
Rankiem znowu słońce. Dobry znak.
Włosy już w lekkim nieładzie.
Głupie gusła!
Głupi kieliszek!
Taka aura...