Śladem okrętów skrzydła albatrosów
W bezdomnych światach wzniesione błękity
Szafiry marzeń morze rozpościera
I nagle we mgle jakby z otchłani
Płyn bursztynowy w natłoku wycieka
Na szorstkim karku ociężałe rzeźby
Pławią swe smutki na chwiejnym kolanie.
wzdłuż nich wypływa miedziane zacisze
kołysze piany mroczne karbonado
i okręt płynie błyskami ironii
w morskiej bałwani obłąkane wiry .
gdy burza mija kiedy cichną fale
I dzień wypełnia pływające łodzie
Znów ocaleni płyną do przystani
Bieląc swe żagle w pogodnej powodzi.
--------------------------------------------------------
Józef Tomoń