Mchu żywa broda wściekle się pieni,
Z dziupli wypływają dziecięce koszmary,
Leniwie las się snuje wśród księżyca i cieni.
Przedwiecznym spokojem drzewa się sączą,
Zbyt senny obłok na niebie by ruszyć,
Mgły srebrne smugi z milczeniem się plączą,
Spadać liść nie chce by ciszy nie płoszyć.
W tej magii się zanurzyć, zatracić , zapomnieć,
Wylać się ze skorupy jak orzech z łupiny,
Żyć w chwili co stoi ,nie chować wspomnień,
Liściem być paproci, konarem jarzębiny.