kołują chmary dzikich myśli
mętlik potworny tworząc jakiś,
że nie wiem sam, co chciałem wyśnić.
Ze snu wyrwany przez złe zjawy
potrząsam twarzą chcąc zapomnieć,
chociaż ich znaczeń wciąż ciekawym -
jakie to sprawy miały do mnie?
Sumienie czyste, świeżo prane,
dzisiaj założę jak koszulę.
Stare, pomięte tuż nad ranem
zbrukałem wśród niecnych przytuleń.
Gdybym mógł tylko zyskać pewność,
że ciało wcale nie zgrzeszyło,
coś, co wziąłem za snu rzewność –
czy była to na pewno miłość?
2009