pożądanie i bieg swój zakończył na torze
ślepym przywiązaniem, pozostała bezdomną
miłość, która grając na uczuciach podróżnych
zielone na utrzymanie trakcji zbierała..
znała trasę na pamięć, najmniejszą stacyjkę,
czy miejsce gdzie trzeba stanąć pod semaforem,
którego ramiona choć na chwilę znakiem stop
świat zatrzymywały, lokomotywa dysząc
niecierpliwie całym ciężarem gniotła tory.
życie mijało się z celem, tam i z powrotem
kasując bilety tym, którzy mieli sprawy
nie cierpiące zwłoki – pogrzeb natychmiastowy,
popioły nieboszczki nadziei rozsypano;
niech użyźnią glebę nasypów kolejowych.
miłość szła szlakiem, ze szlaką pod podkładami,
zbierała się w sobie – kolejowe widoki
mijały w niepamięć, a biegła dwutorowo.
nigdzie nie zagrzała miejsca, choć czas, konduktor
obiecywał jej spanie w przedziale służbowym.
2009