pękają z dumy i lawiną
brunatnych nasion wprost pod nogi
wchodzą jako zimy zapowiedź
wplątane w zawieruchę liści
otula się słońce pobladłe
w mgłę i zasypia przed wieczorem
przy złotych topól kandelabrach
pod niebem na klucze zamkniętym
ptasim odlotem ziemia orna
snuje woń jak korzenny piernik
dopiero co z pieca wyjęty
a rumiany od zórz październik
maluje pejzaż zasepiony
choć jesień jest tak złocista
on impresji pozostał wierny
10.10.1995.