Już od rana ci gotuję pyszne danie.
Może dzisiaj na obiedzie się pojawisz.
W międzyczasie zrobię jakieś małe pranie.
Ty wieczorem podły humor mi poprawisz.
Ref.:
Znowu przypaliłam kotlety,
ziemniaki jak zwykle niesłone,
zupa niesmaczna, niestety,
ciasteczka za mocno spieczone.
Od tygodnia nie zajrzałeś tu przed świtem.
Do solniczki zamiast soli sypię cukier.
Żyję ciągle twych powrotów wczesnych mitem,
a na stole bzu przywiędły smutny bukiet.
I bez przerwy przez rolety rzucam okiem,
czy nie widać twojej fury na podjeździe.
Jest mi smutno, coraz smutniej z każdym krokiem,
bo nie lubię, kiedy jadasz sam na mieście.
Stos rachunków na komodę w kąt rzucony.
Kotu karmę zapomniałam znowu kupić.
Tak doczłapał się wieczoru dzień znudzony.
Lustro też przestało chyba mnie już lubić.
Nie zamierzam dłużej czekać tu bez celu.
W głowie mętlik, zamieszanie, kipi mleko.
Więc mnie przytul, bo kobiecie trzeba wielu
ciepłych słów, a ja codziennie tylko czekam.