słowem wytartym jak zgraną kartą mówić
o tak starych jak pergaminy uczuciach
kaligrafowanych teksturą gotycką,
inkaustem, który płynął w żyłach - nie schnie
do końca. najpierw płonie purpurą, potem
przechodzi głębokim fioletem w pewność
miłości dozgonnej, aż na wieki wieków.
czy poza wczoraj, dzisiaj jutrem wyjść musi
konotacją tajemnic pełną ukrytych
znaczeń zadzierzystych jak skóra rekina -
a może drugiego dna nie ma, jest czysta
miłość? ona nie tropi niczego, ważne,
że jest znośna, warta słów każdych o sobie.
nie skąpi niczego, nie czeka na słońce;
noc zawsze jest jej przyjazna – czeka księżyc.