od dnia do dnia
od wczoraj natarczywie
coś w nas się tli
i czuwa w nas
zachłannie łowi oddech
na niekoniecznie gładką nić
nanizujemy dzisiaj
by paciorkami
kolejnych mgnień
ozdobić perspektywę
co noc się wczoraj jakieś śni
odmienne wciąż i wciąż
raz przyjacielskie i swobodne
to znów spaczone grą
my zawieszeni bezwładnością
szarpiemy się na oślep
aby być, aby być
łowić sny