gdy przychodzi zdziwienie
jesteś jak dziecko -
ono nie podgląda świata
lecz patrzy
chłonie go każdym zmysłem
choćby zerkało
przez dziurkę od klucza
przez okno w drewnianej ramie
z małym haczykiem
cieszysz się
widokiem przydomowych malw
zapachem zielonego groszku
i natki pietruszki
w pogodne noce tęsknisz
do gwiazdy
tej jedynej
paradoksalnie prawdziwej
jak ląd zapomnianej miłości
później już tylko plastikowe
spojrzenie z widokiem
na okna sąsiadów
iluminację zastępuje voyeryzm
na parapecie
niczym lustro w lustrze
krzemowe odbicie rzeczywistości
zaglądasz i...
już się nie dziwisz
nie obejmujesz świata
lecz on ciebie
popatrujesz przez ,, oczodół"
wirtualnego okna
podglądasz siebie
wpatrzonego przez to w drewnianej ramie
z maleńkim haczykiem
na malwy przydomowe
wchłaniającego zapach zielonego groszku
i natki pietruszki...