zamkniętej między niebem a ziemią
nie widzisz już horyzontu brzemiennego
od deszczu
kurczowo trzymającego się
schylonych ku ziemi ciemnych chmur
tak jak nie dostrzegasz znaków
nadchodzącej burzy
między nami
oswoiłeś dumne drzewa z których każde inne
strzygąc je w równy żywopłot
skosiłeś trawę
by nie różniła się od tej u sąsiada
wybujała za bardzo może razić
estetykę krajobrazu
zawiązałeś krawat pod kołnierzykiem
nieskazitelnie białej koszuli
wpatrzony w migające okno
monitora
nie zauważyłeś że spadł deszcz
i zgasił resztki tlącego się ogniska
nie zauważyłeś że lato umiera