nie widząc prostych dróg
biegnę na przełaj
czasami łapię spojrzenie z góry
grzęznę
mając dwa wyjścia
nie wybieram
myśląc że zdechnę
teraz albo nigdy
nie poznam ścieżek wydeptanych
w dłoniach pustka
wciąga na dno
wypluwając świadomość
od niechcenia
nie chcę zgasnąć