Pokolenie to stawiało sobie konformistyczne cele tudzież chroniło się przed następstwami zgubnego stresu i przed dyskomfortem, spowodowanym altruistyczną postawą. Jako że "egoizm", "egotyzm" i zwykłe "samolubstwo" obciążone były pejoratywnym znaczeniem w społecznej ocenie, pokolenie wymyśliło "asertywność", która znaczenie owo odwracała o sto osiemdziesiąt stopni. Tak powstała nowa językowa wartość o dodatnim ładunku jakościowym - społecznie akceptowalna.
Mikołaj wbrew ogólnemu trendowi trwał przy swojej staroświeckiej dobroci, otwartości na sprawy i potrzeby innych. Wciąż odczuwał przemożną chęć dawania z siebie wszystkiego, czego ktokolwiek od niego oczekiwał.
Dziwowali się ludzie straszliwie nie rozumiejąc skąd w Mikołaju takie pokłady unikalnej empatii. A nie mogąc tego zrozumieć tworzyli teorie i niekoniecznie obiektywne teoryjki, pozornie wyjaśniające zagadnienie.
Jedni nazywali go dziwakiem, ekscentrykiem, cudakiem nieprzystosowanym do wymogu czasów. Inni odmieńcem, wywrotowcem i frajerem, Jeszcze inni twierdzili, że dobroć i bezprzykładna filantropia to przejaw szczególnego manieryzmu, który miał wzbudzać sensację i wywoływać wielki szum wokół postaci naszego bohatera.
W ościennej krainie, podobnej pod względem trendów i mód do wyżej opisanej, mieszkała niebrzydka Mary Krismas. Była ustawicznie nieszczęśliwa, bo wciąż jej czegoś brakowało; a to czułości, a to znowuż dukatów na zakup wacików do demakijażu, a to uznania w oczach osób bliskich i dalekich... No i lustra gadającego, że jest najpiękniejsza! I chociaż o jej rękę starali się rozmaici młodzieńcy, to i tak nie mogła liczyć na wypełnienie braków, bo młodzieńcy wywodzili się z asertywnego pokolenia roszczeniowców i chcieli jej zabrać wszystko - nawet rzeczone braki.
c.d.n., czyli czytaj część 2