gorącym blaskiem głębię duszy wskrzesza
wstrzymuje myśli ktore wciąż do przodu
pędzą jak słonce w orbicie księżyca
Gwiazda wieczorna rozbłyska pochodnie
rozprasza mroki miłości promieniem
wnika głęboko w ciemną skrzynię życia
unosząc wieko przyprószone chłodem
W pogodnej aurze odrodzonych uczuć
płomienne myśli na promiennych twarzach
olśnione cudem w przystani podróży
lśnią przepojeniem nieświadomych marzeń
W blasku jedności wyciągnięte dłonie
w palcach najczulszych opłatek kruszony
pulsują serca hymnem z głębi duszy
jak na Pasterkę przykościelne dzwony
Zdarzają się dni białe jak obrusy
jak by nad nimi anioł przelatywał
i tchnięty blaskiem jakby chciał zapytać
dlaczego tych dni taka krótka chwila
Józef Tomoń