Pierwszy raz spóźnił się na wigilię
Przybiegł boso
z uśmiechem wymalowanym szczęściem
Zapomniał o całym Bożym świecie…
Przy stole nie było już nikogo
Poszli sobie świąteczni goście
Został po nich zapach świecy
otulający te wypowiedziane i niewypowiedziane słowa
Uśpione pod choinką cicho szeptane modlitwy,
okruchy białego opłatka
i przełamana miłość.
W kącie żyła jeszcze kolęda…
To Bóg przyszedł na ziemię
oby jak najdłużej chciał do nas przychodzić…